niedziela, 5 sierpnia 2018

O siwym koniu w kalskim kościele.

W opracowaniu G. Zerndta " Heimatkreis Züllichau-Schwiebus"znalazłem legendę, która wydarzyła się w Kalsku przed wieloma laty. Tłumaczenie nie jest może idealne, jeśli ktoś może, niech mnie poprawi.

























"O siwku z kalskiego kościoła.
Razu pewnego zmarła była pewne staruszka, której ciało złożono w przedsionku prastarego kalskiego kościoła. Z wieczora parobcy i służki zasiedli razem w przędzalni wspominając także to i owo z jej życia. Była tam takoż i służka, która u staruszki służyła długie lata, i która pragnąc wielce ujrzeć ją raz jeszcze, chciała tej jeszcze nocy pójść przy niej posiedzieć. Wokół tamtejszego kościółka nieraz już działy się dziwne rzeczy i niejednemu zdarzyło się już widzieć tam, na okalającym go murze, czerwonego diabełka, toteż nikt nie dawał wiary, że dziewczyna ta waży się tam pójść. Do giezła staruszki miała jednak przyczepić czarną wstążkę. Stojąc już u progu kościoła, do uszu służki doszły jakieś hałasy, od których włosy stanęły jej ze strachu na głowie. Pomyślała sobie jednak tak: „Wszak staruszka niczego złego nie uczyniła mi za życia, to i martwa też mi nic złego nie zrobi”, po czym otworzyła drzwi. Wtem prosto na nią wyskoczył biały koń. Przerażona dziewczyna pochwyciła go za cugle, zdążyła jeszcze przypiąć do giezła wstążkę, konia zaś powiodła do domu. Ponoć skradziono go tamtej nocy i pozostawiono w kościele." (tłum. Marek Biszczanik, UZ)

2 komentarze:

  1. Proponuję inną interpretację:
    "O siwku z kalskiego kościoła.
    Razu pewnego zmarła była pewne staruszka, której ciało złożono w przedsionku prastarego kalskiego kościoła. Z wieczora parobcy i służki zasiedli razem w przędzalni wspominając także to i owo z jej życia. Była tam takoż i służka, która u staruszki służyła długie lata, i która pragnąc wielce ujrzeć ją raz jeszcze, chciała tej jeszcze nocy pójść przy niej posiedzieć. Wokół tamtejszego kościółka nieraz już działy się dziwne rzeczy i niejednemu zdarzyło się już widzieć tam, na okalającym go murze, czerwonego diabełka, toteż nikt nie dawał wiary, że dziewczyna ta waży się tam pójść. Do giezła staruszki miała jednak przyczepić czarną wstążkę. Stojąc już u progu kościoła, do uszu służki doszły jakieś hałasy, od których włosy stanęły jej ze strachu na głowie. Pomyślała sobie jednak tak: „Wszak staruszka niczego złego nie uczyniła mi za życia, to i martwa też mi nic złego nie zrobi”, po czym otworzyła drzwi. Wtem prosto na nią wyskoczył biały koń. Przerażona dziewczyna pochwyciła go za cugle, zdążyła jeszcze przypiąć do giezła wstążkę, konia zaś powiodła do domu. Ponoć skradziono go tamtej nocy i pozostawiono w kościele." (tłum. Marek Biszczanik, UZ)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję serdecznie za fachowe tłumaczenie, o niebo lepsze od mojego. Już je umieszczam zamiast mojego. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń